11 kwietnia 2004


„Czemu płaczesz?”


     Żeby tak po prostu po koszmarze piątkowym usłyszeć w ciszy poranka: „Mario”. Przecież jeszcze oczy zapuchnięte od płaczu. Jeszcze ręce drżące i kolana omdlałe. Jeszcze pod palcami prawie niezaschnięta Jego krew. A pamięć pełna okropności.
     Żeby tak po prostu w ciszy poranka usłyszeć: „Mario”.
     Jakie słowo można znaleźć na odpowiedź. Jak zareagować. Można tylko rzucić się do Jego nóg z najczulszym słowem: „Rabbuni” wyrwanym gdzieś spod serca.


     Czy może być większy dar na świecie od daru zmartwychwstania, które czeka każdego człowieka nawet po największym koszmarze życia, zdającym się czarnym cieniem ciągnąć już na zawsze.


KS. M.M.