12 czerwca 2005


„Robotnicy Pana”


     A my, jak tamte tłumy ludzi, czujemy się znękani, porzuceni. Przekonaliśmy się po raz któryś, że nikt za nas nic nie zrobi, że nas nikt nie może zastąpić, że trzeba liczyć na siebie, na swoją mądrość, roztropność, uważność, odwagę. A tylko wtedy może stać się to, co nazywać jesteśmy gotowi cudem – że napotkamy człowieka, który podobnie jak my chce, myśli, tęskni. A nawet wyprzedza nas na tej drodze miłości i mądrości społecznej.