14 sierpnia 2005


„Twoja wiara”


     A może należałoby wchodzić do kościoła na paluszkach, po cichutku, zdjąwszy obuwie? A gdy nawet w buciorach utaplanych w błocie, to przeżegnawszy się krzyżem świętym, świadomi tego, że Msza święta jest obrzędem rocznicowym, gdzie nie liczy się ani przestrzeń, ani czas, gdzie stajemy oko w oko z Jezusem, jak przed dwoma tysiącami lat stawały rzesze ludzi.
     Tylko żebyśmy umieli słuchać, co On mówi do nas. Nie wyłącznie do Piotra czy Judasza, nie do Marii czy jawnogrzesznicy, nie do Zacheusza czy Tomasza, nie do Piłata czy Annasza, ale do każdego z nas osobiście. Tak jak mówi do każdego z nas osobiście przez przypowieści.
     A tabernakulum to dalszy ciąg Mszy świętej. To kontynuacja Jego obecności mszalnej wśród nas. Żebyś uklęknął, usiadł albo stanął – i wsłuchiwał się w Jego słowo. W to Słowo, którym On się staje osobiście dla ciebie.