26 marca 2007


1. nauka rekolekcyjna



               Jeden wiatr – w polu wiał, 
               Drugi wiatr w sadzie grał: 
               Cichuteńko, leciuteńko,
               Liście pieścił i szeleścił,
               Mdlał…


               Jeden wiatr – pędziwiatr!
               Fiknął kozła, plackiem spadł,
               Skoczył, zawiał, zaszybował,
               Świdrem w górę zakołował
               I przewrócił się, i wpadł
               Na szumiący senny sad,
               Gdzie cichutko i leciutko
               Liście pieścił i szeleścił
               Drugi wiatr…


               Sfrunął śniegiem z wiśni kwiat,
               Parsknął śmiechem cały sad
               Wziął wiatr brata za kamrata,
               Teraz z nim po polu lata,
               Gonią obaj chmury, ptaki,


               Mkną, wplątują się w wiatraki,
               Głupkowate mylą śmigi,
               W prawo, w lewo, świst, podrygi.
               Dmą płucami ile sił,
               Łobuzują, pal je licho!…
                        A w sadzie cicho, cicho…
                                           (J. Tuwim, Dwa wiatry)


     My jesteśmy słowem Bożym. Świat jest słowem Bożym. Wszystko, co jest, jest słowem Bożym.
     Wszystko, co jest, ma ducha. Morze – w innych odcieniach, nastrojach. Las – w innych odcieniach, nastrojach. Łąka – w innych odcieniach, nastrojach. Chmury ciągnące po niebie. Burza wiosenna – burza zimowa – burza letnia. Wiosna – kiedy kwitną jabłonie. Jesień – kiedy klony kolorowe, buki czerwone, wrzosy fioletowe. Zima – która pokrywa ziemię bielą. To wszystko słowo Boże.
     We wszystkim jest Bóg. Nie tylko w przyrodzie, nie tylko w zwierzętach, nie tylko w ziemi, nie tylko w wodzie, nie tylko w powietrzu. Ale i w tym, co my zrobimy.


               Stoi na stacji lokomotywa,
               Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
               Tłusta oliwa.


               Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
               Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
               Buch – jak gorąco!
               Uch – jak gorąco!
               Puff – jak gorąco! 
               Uff – jak gorąco! (…)
                                                (J. Tuwim, Lokomotywa)


     Każda kamienica ma innego ducha. Każdy blok ma innego ducha. Każda ulica ma innego ducha. Każde miasto ma innego ducha. Każde mieszkanie ma innego ducha.


     A my w poszukiwaniu – pogody ducha, ciepła duchowego, mądrości duchowej – Boga samego!
     Zachodzimy do domów, gdzie dobrze, gdzie przyjaźnie, gdzie mądrze, gdzie cisza, gdzie pokój, gdzie spokój, gdzie zgoda, gdzie przyjaźń.
     Szukamy ludzi – prawdziwych ludzi, nieprzekłamanych ludzi, nieprzekupnych ludzi. Szukamy człowieka. Szukamy Boga! – który jest obecny w ludziach mądrych, dobrych, szlachetnych, świętych.
     Każdy kościół ma swojego ducha.
     Każda Msza święta ma swojego ducha.
     A my przychodzimy – szukając ducha – szukając Boga.


     Jesteśmy ludźmi Księgi. Jesteśmy ludźmi Biblii. My, czytający – żeby tylko klasykę polską wspomnieć. My, czytający – żeby tylko klasykę światową wspomnieć. My, czytający.
     My chodzący do teatru – żeby tylko klasykę polską wspomnieć, żeby tylko klasykę światową wspomnieć.
     My chodzący do kina, oglądający filmy. W telewizorze. Choćby klasykę światową i klasykę polską wspomnieć.
     My chodzimy do Filharmonii. Słuchamy muzyki z taśm, z dysków. Muzyka. Muzyka. Muzyka. Ta wielka muzyka. Nasza muzyka, polska muzyka, światowa muzyka – a to Chopin, a to Beethoven ma swoje święto.
     Czytamy książki, chodzimy do teatru, chodzimy do kina.
     My stęsknieni za pięknem. Chodzimy do galerii sztuki malarskiej, rzeźbiarskiej. My stęsknieni za mądrością, my stęsknieni za szlachetnością.
     My stęsknieni za pięknem. My stęsknieni za wielkością. Za wielkim formatem! W sztuce – i w codzienności.
     Za wielkim formatem.
     Za człowiekiem. Za Bogiem – którego to słowem jest człowiek.
     My ludźmi Księgi. My ludźmi Biblii. My łakomi na słowo. My łakomi słowa. Tego, które jest czytane. Które jest dobrze czytane. Tego, które jest wygłaszane – jako komentarz, jako wariacje na temat przeczytanego tekstu biblijnego. My stęsknieni za słowem. Za świętym słowem. Za Bogiem, którego niesie słowo.


     My stęsknieni za Słowem. My stęsknieni za Jezusem. To jest nasza Świętość największa. To jest Ten Człowiek – Ten, o którego chodzi.
     Miał poprzedników. Miał Abrahama. Mojżesza. Miał proroków – Izajasza, Jeremiasza. Miał Jana, Chrzcicielem zwanego. Będących Jego zapowiedzią.
     Jezus. Który staje się obecny przez czytanie słowa – z Księgi świętej, z Biblii, a przede wszystkim z Ewangelii.
     Jezus. Który staje się obecny przez czytanie – w czasie Mszy świętej.
     Który staje się obecny przez sakrament Mszy świętej. 
     Świętość nasza. Człowiek nasz – CZŁOWIEK przez duże litery pisany. Prorok nasz – PROROK przez duże litery pisany. Przyjaciel nasz – PRZYJACIEL przez duże litery pisany.
     Tak tęsknimy za Mszą świętą – świętą! Tak tęsknimy za Mszą, która prawdziwie będzie uobecnieniem życia Jezusa Chrystusa, naszego Przyjaciela.
     On też Słowem! Tak jak każdy z nas! On też Słowem Bożym. Tylko że wyższy o stopień nieporównany, nieporównywalny. Ale też Słowo. Słowo Boga. Jak każdy z nas.
     I do tej poprzeczki, która jest nieosiągalna przez nas, my wciąż dążymy. My wciąż usiłujemy osiągnąć. Przez Niego pobudzani, zachęcani, wzywani. Nalega na to, byśmy próbowali, byśmy chcieli. Byśmy – byli jako sam Bóg. Święci.
     My – ludzie Księgi. My – ludzie Ewangelii. My – ludzie Jezusowi. My – chrześcijanie.
     Chcemy być Chrystusowi. Chcemy być jak Chrystus. Chcemy być jak Słowo Boże – pisane przez duże litery.