10 sierpnia 2008
19. NIEDZIELA ZWYKŁA


                                                       Odwagi !


   Olimpiada. Taka, jakiej dotąd nie było. Zorganizowana przez Państwo Środka. Państwo – gigant, w którym żyje 1 miliard 400 milionów obywateli. Państwo świadome swojej potęgi biologicznej, gospodarczej, finansowej.
Państwo mające aspiracje zawładnięcia światem.
Podporządkowania sobie wszystkich narodów.
   Olimpiada, jakiej dotąd nie było. Przygotowywana
przez lata starannie, z maksymalną precyzją. W której budowę i organizację zaangażowane były
miliony ludzi. Która kosztuje miliardy dolarów. Cały świat starał się o uczestnictwo w tej olimpiadzie. Świat miał zacząć żyć nowym życiem od chwili tej olimpiady.
   I wreszcie dzień otwarcia. Czterogodzinny spektakl, który przyprawił o zawrót głowy największych bywalców wielkich imprez. Olśnił – a właściwie przygniótł do ziemi, oczarował – a właściwie zmiótł z powierzchni tak największych specjalistów od tego typu uroczystości, jak zwyczajnych ludzi. 
   I nagle ta bania, która zawisła nad kulą ziemską, pękła jak bańka mydlana, jak bańka gumowa pod ukłuciem szpilką. A tą szpilką stała się wojna pomiędzy Rosją i Gruzją. Totalne zaskoczenie dla całego świata. Wstrząs absolutny. Świat nie był przygotowany na to wydarzenie w żadnym wymiarze. To wojna nie na żarty, to nie mały konflikt, który można zagasić czapką. To prawdziwa wojna. Z udziałem samolotów bojowych, artylerii, czołgów, wszystkich formacji wojennych W ciągu dwóch pierwszych dni tej wojny zginęło prawie 2 tysiące ludzi.
   Świat przywarł do ziemi. Zdumiony, przerażony. Świat przywarł do ziemi. Nie w trosce tylko o tę wojnę, która się zaczęła toczyć, ale w trosce o siebie samego. Każde z państw musi sobie zadać teraz pytanie: Kto następny będzie wywołany z szeregu? Kto będzie uderzony?
   I my też przywarliśmy do ziemi.
   Ścichły i dla nas fanfary, zblakły barwy Olimpiady, zmalało zainteresowanie. Punkt ciężkości przeniósł się na maleńki kraj, który się nazywa Gruzją, i potęgę rosyjską.
Posypały się pytania: Jak to możliwe? Kto winien? Czy to nie przypadek, zbieg okoliczności, nieporozumienie?
   Zaczęły się ujawniać prawdziwe motywy, cele, zaplecze tej wojny. Ale i tak nie w pełni, ale tylko w pewnym stopniu. Niemniej, stało się jasne, że powodów było kilka. A właściwie nie wiadomo, które dominowały. Bo oprócz tych, których można się było domyślać, istnieje jeszcze szereg tajemnic nie do wykrycia. Ale nad nimi wyrasta pytanie, jak uwolnić świat od wojen. Czego nam potrzeba?
   Potrzeba nam – chrześcijaństwa w naszym życiu publicznym. Żeby chrześcijaństwo nie oznaczało pacierza rannego i wieczornego. Żeby nie streszczało się do współżycia w czterech ścianach domu. Żeby nie ograniczało się wyłącznie do naszego życia prywatnego. Żeby chrześcijaństwo ogarnęło istotną rolę naszego życia społecznego, jakim jest polityka. Żeby ci, którzy prowadzą politykę, byli prawdziwymi chrześcijanami! Żeby to nie były tylko dzikie zwierzęta, które się rzucą na drugiego, gdy tylko będzie okazja po temu najdogodniejsza. Którzy tylko czekają na potknięcie, którzy tylko czekają na błąd przeciwnika. Ale żeby to byli chrześcijanie – którzy żyją miłością.
   To brzmi paradoksalnie, ale przecież taka jest prawda, że jeżeli miłość nie ogarnie życia społecznego, to cóż jest warte nasze chrześcijaństwo, nasza wiara katolicka? _____________________________________________________________________
_____________________________________________________________________
 





August 10, 2008
19th Sunday of Ordinary Time


Take courage


     Olympic Games.   As we’ve never seen before.  Organized by the Middle Kingdom; a giant of a country, inhabited by 1 billion and 400 million citizens.  A country very well aware of its biological, economical, and financial power.  A country aspiring to rule the world, to place all of the nations under its command.
     Olympic Games, as we’ve never seen before — prepared carefully for years with the utmost precision.  With millions of people engaged in its construction and organization.  With costs exceeding billions of dollars.  The whole world has been trying to participate in these Olympic Games.  The world was supposed to start living a new life from the moment the Olympic Games opened.
     And finally – the opening day.  Four-hour spectacle could make you dizzy even if you are a person who attends big events quite often.  Dazzling, smashing, captivating – it knocked to the ground the best specialists who have a great expertise in organizing such events, as well as regular people.
     And all of a sudden – this bubble which was suspended over the earth, burst like a soap bubble, like a balloon pricked by a needle.  And this needle was the war between Georgia and Russia.  Total surprise for the entire world.  Absolute shock.  The world was not ready for this event at all.  This war is no joke; it’s not a small conflict, which could be put out with a hat.  This is a real war.  With combat airplanes, artillery, tanks, and all war formations.  Within first two days almost two thousand people died. 
     The world crouched down low to the ground, astonished and terrified.  The world crouched low to the ground, worried not only about the war which has just begun but also worried about itself.  Each country must ask itself the question: who’s next?  Who else is going to be hit?
     And we also crouched down low to the ground. 
     The fanfares quieted down for us too, the colors of the Olympic Games faded, the interest decreased.  The main interest was directed at the small country named Georgia and the power of Russia.
Questions followed:  How is this possible?  Who is at fault?  Is it a coincidence, misunderstanding?
     The real motives began to emerge, real goals and real background.  But not in full, only to a certain degree.  Nevertheless, it became clear that there were few reasons; however it is hard to tell which the dominant ones were, because besides the ones that we could figure out, there are still many undiscovered secrets.  But the most important question emerges above them all – how to free the world from wars?  What do we need?
     We need Christianity in our public life.  So that Christianity does not mean only morning and evening prayer.  So it is not limited to our relationships within the four walls of our home.
So it is not limited only to our private lives.  We need Christianity to take a significant role in our social life, in politics.  We need people who run politics to be true Christians.  So they are not like wild animals ready to pounce on the others whenever there’s an opportunity, waiting for the others to trip, waiting for an enemy’s mistake, but Christians, who live by love.
     It sounds absurd, but the truth is that if the social life is not encompassed by love, then what’s the value of our Christianity, what’s our Catholic faith worth?


                                                                                           Fr. M.M.