25 stycznia 2009
NIEDZIELA ZWYKŁA


Nawracajcie się


     Dlaczego dochodzi do rozwodów małżeńskich?
     Jest błąd jakiś fundamentalny, który towarzyszy prawie wszystkim tym wypadkom. Jest nim bylejakość. To byle jakie poznanie się, byle jakie narzeczeństwo, byle jaka decyzja na małżeństwo – przeważnie pod wpływem zajścia w ciążę, byle jaki ślub – byle wystawny.
     Bylejakość. A potem są konsekwencje nie-do-udźwignięcia.
     I tragedia. Wkrótce po ślubie. Albo za chwilę. Dochodzi do głosu brak wzajemnego szacunku. W wyzwiskach, w przekleństwach małżonków, którzy nie licząc się z obecnością dzieci, robią awantury – aż do rękoczynów. W dzikich bijatykach, kiedy dziecko podrywa się i rzuca się w objęcia matki, ojca: „Mamo, nie rób tego!”, „Tato, nie bij mamy!”. Tragedia dziecka, która zostaje w nim na zawsze. Skaleczenie, rana, którą będzie dziecko niosło przez całe życie.
     Aż małżeństwo staje się nieznośne, współżycie absurdalne, jedynym wyjściem: rozwód. Ale to nie kończy sprawy. Pojawia się wcześniej czy później nowy związek. Dziecko patrzy zdumione, że mama ma nowego męża, że tata ma nową żonę. I dziecko zranione obserwuje pana, który usiłuje zastąpić ojca, panią, która usiłuje zastąpić matkę. I przestaje wierzyć w miłość. Bo gdzie prawdziwa mama, gdzie prawdziwy tata, przecież tak się kochali! A ono jest rozdarte. Czasem aż do samobójstwa. Bo często włóczone po sądach, po psychologach. A przy tym wydzierane sobie przez rodziców albo wypychane. Bo nowy mąż matki nie chce tego bachora, bo nowa żona ojca nie chce tego bachora. Bite przez nową żonę, przez nowego męża. Katowane. Aż na śmierć.
     I tu jedynym ratunkiem rodzina – dziadek, babcia, ciocia, wujek. Jeżeli zechcą podjąć się tego nowego zadania, które spadło na nich mniej lub więcej niespodziewanie. Żeby uratować wiarę dziecka w miłość. Żeby wyprostować, zaleczyć, uspokoić, utulić, zlitować się! nad dzieckiem.
     Tylko niech nikt nie mówi: „Takie dziecko, gdy się raz sparzyło, to tego samego głupstwa w swoim życiu nie zrobi”. Statystyka jest przeciwna – zrobi. I to wcześniej niż się spodziewa. Będzie naśladowało swoją matkę, swojego ojca.