28 lutego 2010
2. NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU


Wyszedł na górę



     Nasza góra przemienienia to kościół. Wchodzimy tam w każdą niedzielę – na Mszę świętą.
     Ale to musimy sobie zawsze wyraźnie powiedzieć: idziemy do kościoła, aby spotkać się w sposób szczególny z Bogiem na Mszy świętej. Prorocy mówią. Śpiewają Psalmy. Ewangeliści opowiadają. Ale nie możemy dać się zagadać, zaśpiewać, zakrzątać obrzędami liturgicznymi. To dzieje się jak gdyby na drugim planie, bo na pierwszym jest Bóg-Miłość, z którym się spotykamy.
     I gdy następuje czas wyjścia z kościoła, trzeba się upewnić, czy twarz nasza się odmieniła i promienieje – miłością, spokojem, radością – tak jak twarz Jezusa. Gdybyśmy wychodzili z kościoła smutni, szarzy, przygnębieni, osowiali, to znaczy, że nie dotarliśmy do góry przemienienia.



 





February 28, 2010
2nd SUNDAY OF LENT



He came up the mountain


     Church is your Transfiguration Mountain.  You walk in there every Sunday – for a Holy Mass.
     But you have to clearly acknowledge that you are going to church to meet with God in a particular way during the Holy Mass.  Prophets speak, sing psalms, evangelists tell stories.  But you cannot allow yourselves to be talked down, sung down, and busied down with liturgical rituals.  All of that happens somehow in the background, because in the foreground there’s God – Love with whom you are meeting.
     And when the time comes to leave church you have to check if your face has been transfigured and if it radiates with love, peace, and joy – just like Jesus’ face.  If you were to leave church sad, glum, dispirited, and dejected that would mean that you have not reached the transfiguration mountain.