7 lutego 2010
5. NIEDZIELA ZWYKŁA
Poszli za Nim
Nasza religijność jest hałaśliwa. Dużo słów, pieśni, muzyki, gadania, wstawania, siadania, klękania. Naszej religijności brakuje milczenia. A dopiero w milczeniu można usłyszeć Boga, bliźniego, samego siebie.
Nasz pacierz ranny i wieczorny musi mieć czas na milczenie. Bez milczenia pacierz jest zaprzeczeniem modlitwy. Dopiero wtedy, gdy się wyciszysz, aż się uspokoisz, wtedy przyjdzie na ciebie jasność Boża.
* * * * *
7 lutego 2010
5. NIEDZIELA ZWYKŁA
Ludzi łowił będziesz
My, katolicy, jesteśmy w kościele na Mszy świętej społecznością rozgadaną, rozwrzeszczaną, rozśpiewaną. Dużo mówimy, dużo czynimy, odpowiadamy na wezwanie. Aż wreszcie otrzymujemy błogosławieństwo i wychodzimy z kościoła.
A Bóg zdaje się wołać do nas: Poczekajcie. Teraz Ja będę do was mówił. Wyście mówili przez cały czas, teraz na Mnie kolej.
Ale nie ma do kogo się zwracać, bo kościół pusty, wszyscy szybko wyszli i udali się do domu.
To samo z naszymi pacierzami. Odmawiamy modlitwy nasze, które nauczyli nas rodzice, kończymy i tak jak gdybyśmy nie słyszeli, że Bóg się upomina: Poczekaj, nie kończ, teraz na Mnie czas, Ja będę do ciebie mówił.
A przecież modlitwa to również, a może nawet przede wszystkim, milczenie w obecności Boga.
Bo inaczej znudzi się nam kościół, znudzi się nam pacierz, znudzi się nam modlitwa nasza, powtarzana taka sama codziennie.