12 września 2010
24. NIEDZIELA ZWYKŁA


Ojcze!


    
     Odważyłeś się kiedyś powiedzieć do Boga nieśmiałym szeptem, jak tylko potrafisz: Ojcze.
     Wykrzyknąłeś kiedyś: Ojcze! w przestrachu, w przerażeniu, wołaniem o pomoc, o ratunek w nieszczęściu.
     Wyjąkałeś kiedyś: Ojcze! z drżeniem w głosie, świadomy tego, żeś Go zawiódł.
     Wyszarpnąłeś kiedyś to słowo najświętsze: Ojcze! w geście protestu, rozpaczy, żądania, prośby.
    Czyś był kiedyś świadomy tego, że nie mówisz w próżni, ale mówisz do Kogoś, kto jest przy tobie, Kto cię słyszy, Kto zareaguje na twój głos.
     Bo nie może być dłużej tak, że mówisz „Ojcze”, nie zdając sobie z tego sprawy, co mówisz, do kogo mówisz, nie troszcząc się o to, czy On cię słyszy, czy nie. I przeżyłeś już tyle lat, tyle pacierzy masz za sobą, tyle doświadczeń, a jeszcze nie zdarzyło ci się, żebyś Go poczuł przy sobie. I przestaniesz odmawiać pacierz.
    Radzę ci, spróbuj inaczej: zamiast pacierza powtarzaj to jedno słowo: Ojcze, Ojcze! Ojcze!! – po wielokroć. I może się zdarzyć tak, że przebijesz tym słowem własną bezmyślność, tępotę serca i rozbłyśnie ci światło Bożej obecności.