1 stycznia 2011
NOWY ROK – ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI



Królestwo Boże w was jest



     „W was” – nie „w tobie” – poszczególny człowieku – ale „w was”, którzy tworzycie społeczność jako rodzina, jako ród, jako pracownicy twojej firmy, jako sąsiedzi, jako obywatele tego samego miasta, regionu, państwa.
    „Królestwo Boże w was jest”. Gdy żyjecie w zgodzie, w życzliwości, w przyjaźni, gdy jesteście tolerancyjni, umiecie przepraszać i przyjmować przeproszenie.
    „Królestwo Boże w was jest”. W cierpliwości, wyrozumiałości. W serdeczności, w uśmiechu, w cieple.
    „Królestwo Boże w was jest”. W tej małej społeczności rodziny, domu rodzinnego i w większej społeczności rodu – wujków, cioć, babci, dziadków, kuzynów i kuzynek, w społeczności przyjaciół.
    „Królestwo Boże w was jest”, to oznacza świadczenie sobie nawzajem pomocy, zwłaszcza gdy ktoś jest w dołku psychicznym, w jakimś smutku, w jakimś zmartwieniu. Trzeba stworzyć atmosferę przyjazną, żeby nie czuł się osamotniony, zdany tylko na własne siły. I mieć czas na rozmowy. Bo nie w drzwiach, nie przy wyjściu, ale na spokojną rozmowę, dogłębną. Usiłuj zrozumieć, w jakiej sytuacji znalazł się bliski człowiek. Znajdź swoją rolę w jego życiu. Żeby on nie czuł, że ty z litości, z łaski swojej zajmujesz się jego sprawami, ale żeby był przekonany, że to jest tak twoja, jak i jego sprawa. Nie ogranicz się tylko do wytartych sloganów: „nie jest tak źle, jakoś to będzie, nie przejmuj się, nie martw się”, żeby to nie było opuszczenie człowieka, który jest w kłopocie, tylko żeby to była konkretna pomoc, twórcza. Wszystko daj, na co cię stać, żeby on był uratowany z rozpaczy.
     Może to jest sprawa kłopotów finansowych, to i wtedy powinieneś mu pomóc, na ile jesteś w stanie, ale żeby poczuł twoją rękę hojną, nie jako jałmużnę, ale jako autentyczną pomoc.
     Może to zwyczajne niedogadanie się. Wtedy z całą otwartością, chociaż nie aby go obrazić, nazwij po imieniu błędy, które popełnił.
     Ale również strzeż się tego, żeby on nie był przekonany, że ty za niego przejmiesz całą robotę, że ty będziesz się starał na swoją rękę o ratunek dla niego. Bądź tu bardzo uważny, żeby nie wpadł w lenistwo, nie oddał się twojej opiece – że ty za niego wykonasz tę żmudną robotę, której on się przestraszył. Żebyście razem szli i wspólnie, w miarę swoich możliwości, załatwiali sprawy.
     A może to chodzi o naukę. Może nie daje sobie rady, a nie śmie prosić o pomoc.
     A może o układy rodzinne.
     A może ma jakieś dolegliwości chorobowe.
     Bądź na wszystko otwarty, aby zapobiec jakiejś katastrofie, która się czai. Nie ma kto temu zaradzić, a tyś to zauważył. I pomóż mu.
     To jest budowanie królestwa Bożego. Innymi słowy – miłość bliźniego.