23 stycznia 2011
3. NIEDZIELA ZWYKŁA


Pójdźcie za Mną


     Msza święta powinna stanowić punkt istotowo najważniejszy w życiu każdego chrześcijanina. To jest uczestniczenie w życiu Jezusa. Uobecnienie. Aby kształtować naszą osobowość w duchu miłości. Przez Ewangelię czytaną stajemy wśród tłumów, które Jezusa otaczały, bierzemy udział w Jego życiu jako Jego uczniowie. Patrzymy na cuda, które się dzieją. To nie kiedyś, to teraz, na każdej Mszy świętej uobecnia się Ten, który był przed wiekami. Ale również – nie Msza święta taka jaka była przed tygodniem, jaka będzie za tydzień, tylko jako instytucja, która przynosi nam kolejne wydarzenie z życia Jezusa, w którym to wydarzeniu możemy uczestniczyć dzięki Bożej Miłości.
     Tak więc trzeba przebudować całą religijność człowieka wierzącego w Chrystusa, właśnie w oparciu o Mszę świętą, uczestnictwo w niej i przez nią w życiu Jezusa. I to już u dzieci przygotowujących się do Pierwszej Komunii Świętej.


     Dla przykładu: Celebrans czyta z ewangeliarza, że Jezus przechodzi przez miasto. Dowiaduje się o tym niewidomy żebrak. Jak ze snu obudzony, podrywa się i zaczyna wołać: „Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!” Chociaż go uciszają, to nie ustaje. Aż Jezus to usłyszał i prosi, ażeby przyprowadzić go do Niego: „Co chcesz, abym ci uczynił?” – zapytuje. „Panie, abym przejrzał”. „Przejrzyj, wiara twoja cię uzdrowiła”.
     I ty, słuchając tego tekstu, zdasz sobie sprawę z tego, jak my nie wszystko widzimy, co byśmy chcieli widzieć, cośmy powinni widzieć. I to wołanie „Panie, abym przejrzał!” w twoich ustach jest tak samo ważne jak w ustach tego żebraka.


     I generalnie mówiąc, wszystkie teksty ewangeliczne nie opowiadają historii z życia Jezusa, ale są skierowane do każdego, który ich słucha.


     Powiedzmy sobie dokładnie: Ewangelie to nie jest życiorys Jezusa, spisany na to, żebyśmy wiedzieli, kim był, co mówił o Bogu, o świecie, o sobie, o ludziach i co się w Jego życiu wydarzyło. Nic podobnego. To jest książka dla uświęcenia naszego. Żebyśmy, czytając tę książkę, utożsamili z apostołami i przyjaciółmi Jego, takimi jak Łazarz, jak Maria i Marta siostrami Łazarza, jak Józef z Arymatei, jak Jan Chrzciciel, utożsamili się z bohaterami Jezusowych przypowieści, jak np. miłosierny Samarytanin, faryzeusz i celnik modlący się w świątyni.
     I dlatego nie doszukujmy się w Ewangeliach informacji kiedy się Jezus urodził, gdzie konkretnie przebywał, gdzie się wychował, co robił w młodości swojej, co robił jako dojrzały mężczyzna. Nie znajdziemy tam daty śmierci Józefa, nie wiemy czy umarł, czy jeszcze żył, gdy Jezus poszedł nauczać. 
     Bo ważniejsze od nich są przypowieści Jezusa. Poza tym jest ważna Jego sylwetka człowieka wrażliwego na biedę, na nędzę ludzką, na cierpienie, na choroby, który pragnie swoją mocą i modlitwą do Boga ulżyć ludziom w ich życiu.
     I to, co najważniejsze, uczy nas bezinteresowności – bo tylko taka miłość jest miłością prawdziwą – przebaczenia, życzliwości, współczucia, przyjaźni. Krok za krokiem. W każdą kolejną niedzielę Jezus wprowadza nas w nową sytuacje, rozwiązuje wraz z nami nowe problemy moralne, żebyśmy wyrobili w sobie prawidłowe odruchy, gdy znajdziemy się w analogicznej sytuacji. Jak na przykład Jezus i Jego apostołowie, Jezus i jawnogrzesznica, Jezus i Zacheusz – przełożony celników, Jezus i Judasz, Jezus i Piłat. I w kolejnych zdarzeniach. – Te i tym podobne anegdoty pouczają nas, jak mogą być rozwiązywane przy pomocy miłości.
     I ta Ewangelia niedzielna powinna towarzyszyć, w jakiś sposób prowadzić nas przez cały tydzień, który przed nami. I tak budować siebie, być prawdziwymi chrześcijanami.