DROGA KRZYŻOWA (5)



1. STACJA NIESŁUSZNIE POTĘPIANYCH


     Jezus zginął dlatego, że wytknął faryzeuszom i saduceuszom fałsz, obłudę, nieuczciwość. Postanowili się Go pozbyć: osądzili Go i skazali na śmierć. Być może, mógłby uratować się, gdyby wycofał się z tego, co głosił, gdyby zaprzeczył temu, co było podstawą oskarżenia. Ale tego nie zrobił.


2. STACJA TYCH, KTÓRZY PRZYJMUJĄ SWÓJ KRZYŻ


     Już nie było innych możliwości, nie było innej drogi – wszystkie były pozamykane uczciwością, poczuciem godności. Można było tylko tak postąpić: wziąć krzyż i wejść na drogę śmierci.



3. STACJA UPADAJĄCYCH POD KRZYŻEM NA POCZĄTKU DROGI


     To był chyba przypadek: potknął się o kamień albo pośliznął się na błocie ulicznym. Jeszcze nie umiał iść z takim ciężarem. Upadł całym ciałem. Powstał i poszedł dalej, starając się bardzo, aby nie dopuścić do powtórnego upadku.



4. STACJA TYCH, KTÓRYM W DRODZE KRZYŻOWEJ TOWARZYSZY MATKA


     W luce pomiędzy idącymi obok żołnierzami i przepychającymi się faryzeuszami – w murze obojętności i nienawiści – pojawiła się Matka. Nie spodziewał się, że Ją zobaczy. Nie oczekiwał Jej obecności. Nie przypuszczał, że będzie Mu towarzyszyć. Zasmucił się, że Ona widzi Go z krzyżem na ramionach. Ale był Jej wdzięczny, że nie jest tak osamotniony, że tuż obok jest ktoś nie obcy, nie wrogi – ktoś najbliższy na świecie.



5. STACJA TYCH, KTÓRZY MUSZĄ KORZYSTAĆ Z CUDZEJ POMOCY


     Już od dłuższego czasu wiedzieli, że On nie doniesie krzyża na szczyt. Przystawał, zataczał się, oddychał coraz ciężej, krzyż coraz bardziej przyginał Go do ziemi. Rozglądali się za kimś, kto mógłby Mu pomóc. Wreszcie spostrzegli Szymona z Cyreny – wracał z pola, teraz przystanął i przyglądał się orszakowi skazańców. Zawołali na niego, żeby podszedł bliżej. Podszedł, nie wiedząc, czego zażądają. Wtedy kazali mu dźwigać krzyż. W pierwszej chwili nie mógł się zorientować, o co chodzi, potem, gdy zrozumiał, sprzeciwił się kategorycznie. Nie pomogło. Przymusili go. Niechętnie ujął krzyż silnymi ramionami i począł iść pod górę. Jezus poczuł żal, że Mu odebrano Jego krzyż, że nie może go nieść sam.



6. STACJA OBDARZONYCH NIESPODZIEWANIE LUDZKĄ DOBROCIĄ


     Przemknęła pomiędzy ciężko stąpającymi żołnierzami. Zrobiła to tak szybko, że nie zdążyli nawet zagrodzić jej drogi. Jednym ruchem założyła swoją chustę na twarz Jezusa. Nie odważyła się jej wytrzeć, bo bała się, że zahaczy płótnem o koronę cierniową. Zresztą nawet by nie zdążyła, bo już któryś z żołnierzy szarpnął ją brutalnie do tyłu i wyrzucił poza kordon. Dla Niego to było jak łyk zimnej wody. Chłód płótna usunął gryzący pot i krew zalewającą oczy.



7. STACJA UPADAJĄCYCH W ŚRODKU DROGI KRZYŻOWEJ


     Nawet nie wiedział, dlaczego upadł. Podłożył Mu ktoś nogę czy też sam się potknął. Upadek był niespodziewany. Zemdlał. Orszak na chwilę przystanął. Aż dźwignęły Go na nogi uderzenia i krzyki zniecierpliwionych tym, że zakłóca porządek.



8. STACJA TYCH, KTÓRYM LUDZIE OKAZUJĄ WSPÓŁCZUCIE


     Zobaczył je rozszlochane, zrozpaczone, patrzące w Niego z przerażeniem. Nie chciał tego. Nie chciał zaprzątać ich swoim cierpieniem. Odwrócił ich uwagę: „Nie płaczcie nade mną, ale same nad sobą płaczcie i nad synami waszymi”.



9. STACJA TYCH, KTÓRZY UPADAJĄ NA KOŃCU SWOJEJ DROGI


     Tak bardzo chciał wytrwać, iść zgodnie z rytmem grupy, ale nie wytrzymał tempa. Uświadomił sobie, że nie potrafi iść dalej. Szedł, dziwiąc się każdemu krokowi, który stawiał. Serce waliło rozpaczliwie, przed oczami pojawiały się czarne płaty, pot spływał po całym ciele. Powtarzał sobie: jeszcze jeden krok, jeszcze jeden. Nagle zrobiło Mu się słabo, kolana zwiotczały i osunął się na ziemię. Był skrajnie wyczerpany.



10. STACJA PUBLICZNIE WYDRWIONYCH


     Koniec Jego drogi. Teraz czekał Go ostatni etap: śmierć. Zdarli szaty przywarte do ran. Otoczyli Go szerokim kołem. Przyglądali Mu się, drwili z Jego słabości i klęski.



11. STACJA LEŻĄCYCH NA ŁOŻU BOLEŚCI


     Położyli Go na wąskiej belce krzyża, zsunęli nogi, rozciągnęli ręce, tak jak się układa przedmioty na swoim miejscu. Zobaczył nad sobą sufit nieba i twarz kata zajętego swoją robotą. A potem uderzył Go straszny ból rozpychanych żelazem kości. Ocknął się, gdy podnoszono krzyż w górę. Poczuł, jak rozdzierają się rany i znowu zemdlał.



12. STACJA UMIERAJĄCYCH


     Chwile świadomości przerywane omdleniami z bólu, z których znowu wyrywał Go ból. Czasem budziły Go przekleństwa i szyderstwa. Jeszcze ostatnia troska o Matkę. Z największym trudem wypowiedział polecenie do Niej i do umiłowanego ucznia: „Niewiasto, oto syn Twój”. „Oto Matka twoja”. Spalone usta, obręcz ognia na głowie, ręce – palące pochodnie, nogi – palące słupy. Umrzeć jak najprędzej, przestać czuć, przestać myśleć, przestać żyć. „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. I zagarnęła Go wielka cisza.



13. STACJA TYCH, KTÓRZY UMARLI


     Wyrwali gwoździe ze sczerniałych ran, bezwładne ręce założyli na swe ramiona. Głowa i korpus przewaliły się im na plecy. Delikatnie znieśli ciało na ziemię. Położyli na przygotowanym płótnie. Odczepili cierniową koronę. Ręce ułożyli równo obok tułowia. Umęczone ciało owinęli prześcieradłem.



14. STACJA ZŁOŻONYCH DO GROBU


     Trzeba się było spieszyć, bo zbliżał się zachód słońca. Włożyli ciało na prowizoryczne nosze i zanieśli do grobowca. W orszaku pogrzebowym była Matka i paru przyjaciół wiernych do końca. Ciało złożyli na ławie kamiennej w jaskini grobowej. Wyszli. Wejście założyli kamieniem.