REKOLEKCJE ADWENTOWE 2011



WIECZÓR CZWARTY

Msza święta powinna stanowić punkt istotowo najważniejszy w życiu każdego chrześcijanina. To jest uczestniczenie w życiu Jezusa. Aby kształtować naszą osobowość w duchu miłości. Przez Ewangelię czytaną stajemy wśród tłumów, które Jezusa otaczały, bierzemy udział w Jego życiu jako Jego uczniowie. Patrzymy na cuda, które się dzieją. To nie kiedyś, to teraz, na każdej Mszy świętej powracamy do Tego, który żył przed wiekami. Nie Msza święta taka jaka była przed tygodniem, jaka będzie za tydzień, tylko jako misterium, uobecnienie, które przenosi nas w kolejne wydarzenie z życia Jezusa, w którym to wydarzeniu możemy uczestniczyć.
Tak więc trzeba przebudować całą religijność człowieka wierzącego w Chrystusa, właśnie w oparciu o Mszę świętą, uczestnictwo w niej i przez nią w życiu Jezusa.

Dla przykładu: Celebrans czyta z ewangeliarza, że Jezus przechodzi przez miasto. Dowiaduje się o tym niewidomy żebrak. Jak ze snu obudzony, podrywa się i zaczyna wołać: „Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!” Chociaż go uciszają, to nie ustaje. Aż Jezus to usłyszał i prosi, ażeby przyprowadzić go do Niego: „Co chcesz, abym ci uczynił?” – zapytuje. „Panie, abym przejrzał”. „Przejrzyj, wiara twoja cię uzdrowiła”.
I ty, słuchając tego tekstu, zdasz sobie sprawę z tego, jak my nie wszystko widzimy, co byśmy chcieli widzieć, cośmy powinni widzieć. I to wołanie „Panie, abym przejrzał!” w twoich ustach jest tak samo ważne jak w ustach tego żebraka.
I generalnie mówiąc, wszystkie teksty ewangeliczne nie opowiadają historii z życia Jezusa, ale są skierowane do każdego, który ich słucha.

*
*        *

Chrześcijaninem jest każdy człowiek, który przychodzi do kościoła na Mszę i przeżywa ją mistycznie, czyli uczestniczy w życiu Jezusa zgodnie z tym, co przekazuje nam Ewangelia. To znaczy, jest wraz z pasterzami na łące betlejemskiej i przeżywa Dobrą Nowinę o narodzeniu Jezusa; z Trzema Mędrcami składa Mu hołd; wychowuje się w Nazarecie z Jezusem. Potem już staje się jednym z uczniów Jezusa i słucha Jego nauk, przejmuje się nimi, jest oczarowany ich pięknem; zgadza się, przekonuje się do wszystkich zaleceń odnośnie miłości Boga i bliźniego.
Wychodząc z kościoła, wracając do swoich obowiązków, z satysfakcją układa swoje życie według postulatów, jakie usłyszał od Jezusa. Tym gorliwszym chrześcijaninem jest, im bardziej systematycznie chodzi do kościoła, uczestniczy we Mszy tak przeżywanej.

*
*        *

     Uczestniczenie we Mszy świętej to jest najbardziej pozytywny postulat.
Możemy zejść piętro niżej. Wtedy będziemy mieli człowieka, który do kościoła nie chodzi, ale na co dzień sięga po Ewangelię i wczytuje się w jej teksty, uobecniając etapy życia Jezusa w swoim życiu.
Tak więc rozumując, dochodzimy do stwierdzenia, że chrzest odnosi się przede wszystkim do rodziców wychowujących dziecko. Wszystkie inne sakramenty spełniają funkcję pomocniczą Eucharystii przeżywanej mistycznie.

*
*        *

Komunia nie jest jakimś kolejnym dodatkiem do obrzędów liturgicznych Mszy świętej, ale jest wyrazem miłości do Jezusa jako swojego Nauczyciela i Mistrza. Jest pełnym zjednoczeniem duchowym z Nim.

Tu zwrot do tych, którzy nie mogą przystąpić do Komunii świętej z powodu trwania w grzechu ciężkim. Za taki uważany jest cywilny związek małżeński po rozejściu się z prawowitym małżonkiem czy z prawowitą małżonką. Jednak oni nie powinni czuć się odrzuceni przez Boga i przez Kościół, a przynajmniej niegodni tego, aby mogli brać udział we Mszy świętej. A to dlatego tak, że, nie wchodząc w szczegóły, życie ludzkie nie ogranicza się do wierności małżeńskiej. Potrzebujemy Boga w niezliczonych relacjach, jakie nas łączą z otoczeniem. I w tym pomaga nam słowo Boga, z którym łączymy się przez Mszę świętą. Oni uczestniczą w niej do chwili Komunii świętej. Na przeszkodzie staje im ten grzech niewierności małżeńskiej.

*
*        *

Karl Rahner kiedyś powiedział: „Albo chrześcijanie będą mistykami, albo nie będzie ich wcale” – odstąpią od chrześcijaństwa jako nudnego ceremoniału liturgicznego. Tak postępując, będziemy mieli chrześcijan jako osoby przygodne, które, będąc obojętne religijnie, ockną się, obudzą się w jakichś okolicznościach i zaczną chodzić do kościoła, przeżywając Mszę świętą mistycznie, odkrywając ją na nieskończone ilości sposobów, jak ludzie uszczęśliwieni, że znaleźli skarb w roli, najpiękniejszą perłę, której szukali. Albo popadną w rytualizm – zgasną jak świeca wystrzelona pod niebo w sztucznym ogniu.

 

 

[Fragment książki pt. „Na każdy wieczór”,
która ukazała się w Wydawnictwie WAM]