ZAKOŃCZENIE REKOLEKCJI



PIĘĆ CZERWONYCH RÓŻ

Jak zamknąć te krótkie rekolekcje? Jak je związać i podsumować? Jak je ująć w krótkie wezwanie?

Chcę ofiarować na zakończenie pięć róż.

* * *

Pierwsza róża – to radość.

Niech nam towarzyszy atmosfera spektaklu londyńskiego pod tytułem „The Godspell”, w którym ukazany jest roześmiany Jezus i grupa radosnych apostołów – banda ludzi uszczęśliwionych faktem, że Bóg-Stworzyciel ich kocha. A to, że nie mieli co jeść, w co się ubrać, gdzie głowy skłonić na noc i to, że byli prześladowani i wyśmiewani przez swoich nieprzyjaciół, a nawet narażeni na utratę życia, to było nieważne. Bo wszystko to i cały ich los – wierzyli – jest w rękach kochającego ich Boga.

To pierwsza róża – radość.

* * *

Druga róża: to zdanie, które wiąże i argumentuje tę radość: – „Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się. Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Mt 10, 29-31).

To jest podstawa, synteza. To jest klucz do tej naszej radości. I jeszcze zdanie uzupełniające: „Przypatrzcie się liliom na polu. A powiadam wam, nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dzisiaj jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary” (Mt 6, 28).

Trzeba powtarzać sobie te zdania, nauczyć się ich na pamięć, ale zwłaszcza wmyślić się w ich treść, starać się zrozumieć, o co w nich chodzi.

To druga róża – ufność.

* * *

Trzecia róża. Jesteśmy z Bogiem zjednoczeni przez akt stwarzania nas na każdą chwilę naszego istnienia. Ale jesteśmy z Bogiem złączeni w szczególny sposób na modlitwie. Na modlitwie prawdziwej, na tej modlitwie kontemplatywnej, na tej modlitwie ciszy, pokoju. Na tej modlitwie, do której się czasem potrafimy wznieść, choć właściwie dążymy do tego na każdej.

To trzecia róża – modlitwa.

* * *

Czwarta róża. To królestwo Boże.

Budujmy w miarę upływu czasu królestwo Boże. Najpierw w sobie – przez takie życie, jak powyżej jest opisane. Ale również promieniujmy! Ale świećmy! Ale siejmy! Mądrość, przedsiębiorczość, twórczość, zapał do pracy, pokój, ciszę, miłość, radość, przebaczenie, dobroć, wyrozumiałość, tolerancję. Bądźmy jak ewangeliczny zakwas w cieście. Bądźmy jak to ziarno gorczycy, które wyrasta w drzewo. Budujmy wokół siebie królestwo Boże. Twórzmy środowisko „ludzi dobrej woli”.

Są tacy, którzy od razu zaskoczą. Natychmiast zareagują. Którzy nas wesprą. Są tacy, którzy nam pomogą, którzy serdecznie ucieszą się nami. Którzy powiedzą: „Bratem mi jesteś. Siostrą mi jesteś. Ja tak samo myślę jak ty. Ja tego samego chcę co ty”.

To czwarta róża – królestwo Boże.

* * *

I piąta róża. Przykład. Wzór. Ludzki. Bo Jezus Chrystus jest wzorem niedoścignionym. On był szczęśliwy. On był radosny. On był taki, jak w spektaklu „The Godspell”.

Ale teraz chodzi nam o zwyczajnego człowieka. Proszę bardzo, dla przykładu: Faustyna Kowalska. Przecież ona miała gruźlicę. I to nie tylko płuc, ale gruźlicę przewodu pokarmowego. Potem sięgającą aż po samo gardło. Cierpiała, i to bardzo. I była szczęśliwa. Nie przypadkiem moją powieść o niej zatytułowałem: „Faustyna znaczy szczęśliwa”. Bo była po prostu szczęśliwa.

Była szczęśliwa tak, jak potrafi być człowiek szczęśliwy tu na ziemi. Wierzący w Boga – wierzący w to, że On jest wciąż przy nas i kieruje naszymi losami. Ufający Mu i kochający Go. Będący w nieustannym dialogu z Nim. Wiedzący o tym, że Bóg go najpierw ukochał.

To piąta róża – przykład. Faustyny.