STRONA GŁÓWNA / KSIĄŻKI / „BAJKI NIEBIESKIE”

„Bajki niebieskie”



W czasie wakacji, na leśnej ścieżce spotkało mnie dziecko i oświadczyło:
– Powinieneś zrobić książeczkę z bajkami o aniołkach i diabełkach.
Popatrzyłem na dziecko zdumiony, ponieważ nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek je widział. Zapytałem: – A skąd ty wiesz, że ja piszę bajki.
– Wiem, bo mi mama niektóre czytała z twojej książeczki: „Bajki nie tylko dla dzieci” i niektóre z drugiej twojej książeczki: „O aniołkach, diabełkach, ludziach i automatach”. A teraz powinieneś wydać książeczkę tylko o aniołkach i diabełkach. Może być jeszcze o świętym Mikołaju i o Bożym Narodzeniu, ale jak najprędzej.
Wobec tego tak zrobiłem. Wziąłem z pierwszej książeczki i z drugiej książeczki wszystko to, co było o aniołkach, diabełkach, o św. Mikołaju i o Bożym Narodzeniu, dopisałem parę nowych bajek i tak powstała ta książeczka, którą zatytułowałem: „Bajki niebieskie” – bo to bajki o niebie i ziemi.





Zobacz fragment publikacji

ANIOŁEK W KLATCE

Razu pewnego małe diablątka zaczęły się awanturować, domagając się od ojca, żeby przyniósł im do domu małego aniołka. Stary diabeł się złościł:
– Co wam strzeliło znowu do głowy? Czego wam się zachciało!
One odwrzaskiwały:
– Aniołka!
– Po co wam aniołek? – wściekał się diabeł.
– Wsadzimy go do klatki i będziemy go mieć.
Zdawało się staremu diabłowi, że z czasem przejdzie im ta zachcianka, ale nie przeszła. Tak go napastowały, tak się napierały, tak wciąż od tego nie chciały odstąpić, że nie było rady. Trzeba było jakiegoś aniołka schwycić.
Podkradł się więc stary diabeł pod niebiosa, kiedy aniołki baraszkowały na obłokach. Jeden z nich gdzieś się zawieruszył i tego stary diabeł przycapił. Schował go za pazuchę, chociaż tamten mu się wyrywał, piszczał, płakał, przyniósł do domu, klatka była przygotowana, wsadził aniołka do klatki i aniołek był.
Siedział aniołek w klatce i płakał. A małe diablątka otoczyły klatkę razem z diablicą i diabłem i przyglądały się małemu aniołkowi. Był puchaty, biały. Miał bielusieńkie, prawie srebrne skrzydła, włoski jasne jak len, na główce złotą obrączkę i gwiazdę, która błyszczała. Ubrany był w długą, białą szatę przepasaną złotym sznurem. Spod długich rękawów wyzierały różowe łapki. I płakał. A diablątka się śmiały z niego.