STRONA GŁÓWNA / KSIĄŻKI / „JEZUS” TOM 1

„Jezus” tom 1



Przyszedł do mnie człowiek proponując, żebym mu napisał scenariusz do filmu o działalności nauczycielskiej Jezusa. Tłumaczył, że skierował go do mnie Watykan. Ma to być serial telewizyjny 45-odcinkowy, gigantyczna impreza w koprodukcji z Amerykanami. Spytałem go tylko czy woli w formie scenariusza, czy powieści. Wolał powieść. A ja jakbym na niego czekał całe życie, bo przecież już napisałem „Świadkowie Jezusa”: opowiadanie o Piłacie, Judaszu, Marii Magdalenie i Piotrze. Napisałem krótką powieść „Matka Jezusa”, ale pisać powieść o Jezusie nie odważyłem się. Aż tu naraz taka propozycja.
W film nie wierzyłem od początku. Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Ale uznałem, że mam alibi i mogę pisać, a trzeba było. Bo takie w nas zastygłe schematy, przyzwyczajenia myślowe. Tak się słyszy tylko słowa Ewangelii, a poza nie już się nie wychodzi z rozumieniem. A przecież tyle trzeba wyjaśnić, uporządkować, rozwinąć, pokazać, odkryć.





Zobacz fragment publikacji

– Jezusie, synu Józefa, czy ja Ci bronię? Ja Ci nie bronię. Ja Ci nie mówię: nie. Ty sobie czytaj Pismo Święte. Każdy Żyd ma do tego prawo, a tym bardziej Ty, który jesteś z rodu Dawidowego. Co prawda z dość ubogiej linii, ale nie przeczę, z rodu Dawida. A więc Ty sobie możesz czytać Pismo Święte.
Przełożony synagogi stał nad Nim już tak od chwili i mówił bez przerwy. Znał to już na pamięć.
– Ale czy to nie łatwiej czytać Talmud – pisma uczonych w Piśmie – a nawet nie czytać, ale słuchać tego, co mówią. Ja Cię zapewniam: o wiele łatwiej. Oni są uczeni, oni wiedzą, jak należy rozumieć każde słowo, każde zdanie, każdy rozdział. A co Ty? Przecież Ty nie uczony. A kto nie uczony, to jemu takie czytanie może zaszkodzić. Jak mu może zaszkodzić? Głowa go rozboli, wątroba go rozboli, albo nawet zwariuje. Czy to mało mamy takich myszygene? My takich mamy bardzo dużo. Nie wszystkie one zwariowały od czytania Pisma Świętego, ale są i takie. A więc lepiej Ty nie czytaj, bo a nuż zostaniesz takim myszygene.
– Rebe – powiedział mu na poły żartobliwie – czy mogę ci coś powiedzieć?
Zapytany, choć wyraźnie ucieszył się, że nazwał go takim tytułem, aż podskoczył z niepokoju:
– Nie chcę słyszeć o żadnych Twoich trudnościach religijnych, już ich mam dość. Ty się do mnie z nimi więcej nie zwracaj.
– Chcę ci zadać tylko jedno pytanie: Czy mi w końcu wolno, czy nie wolno czytać Pismo Święte?
Rabin wyraźnie odetchnął i już spokojnie, jak dziecku, zaczął tłumaczyć:
– Ty jesteś dobrym cieślą. Niektórzy mówią, że bardzo dobrym. Ty nawet jesteś najlepszym cieślą na całą okolicę. Ty możesz mieć taką robotę, jaką Ty zechcesz. Ty możesz tyle pieniędzy żądać za robotę jak żaden inny cieśla. Po co Tobie czytać Pismo Święte? Bo Ty potem masz jakieś wątpliwości.