Biblioteka




I  EUCHARYSTIA  1

Sztuka przekazuje nam rzeczywistość duchową nie za pomocą opisu czy analiz naukowych, ale poprzez dzieła artystyczne. Czy to będzie dramat teatralny, utwór muzyczny, film, tekst poetycki, pieśń solowa, piosenka estradowa, rzeźba, obraz, bryła architektoniczna. I im głębszy jest artysta, tym lepiej potrafi przeżyć tę rzeczywistość, która mu się ukazała. I z kolei wyrazić swoim dziełem, przekazać ją ludziom.

Bo z drugiej strony są odbiorcy dzieł sztuki, którzy swoją intuicją potrafią odebrać ten przekaz – odczuć, zobaczyć, doznać tę rzeczywistość, którą twórca chciał im przekazać.

Tu wymienione zasady obowiązują również w liturgii chrześcijańskiej. Jezus jest Twórcą dramatu eucharystycznego, ale zarazem podmiotem tego dzieła, które niesie Rzeczywistość Bożą. I błogosławiony ten, kto potrafi w niej uczestniczyć.

*********

Artyści mają więcej radości w życiu, bo potrafią się zachwycać tym, obok czego zwyczajni ludzie przechodzą obojętnie. Artyści cierpią więcej, bo wzrusza ich krzywda, obok której zwyczajni ludzie przechodzą obojętnie. I umieją to wyrazić w środkach, którymi się posługują – obrazem, poezją, rzeźbą muzyką, architekturą.

Jezus był artystą. To znaczy, był wrażliwy na piękno, dobro, mądrość, szlachetność, świętość, ale zarazem na głupotę i na zło tego świata. Potrafił się radować dziećmi, ptakami, słońcem, deszczem, kwiatami. Ale i więcej cierpiał niż zwyczajny człowiek na widok paralityków, trędowatych, niewidomych, głuchych, biednych, głodnych, złych, przewrotnych.

I umiał wypowiedzieć ten ogląd świata swoim słowem, ale i swoim życiem.

*********

Eucharystia to jest misterium. A misterium można określić słowem: uczestnictwo w tajemnicy.

Ktoś pyta:

– A gdy spóźniłem się na Mszę, to Msza jest ważna?
– Ile się spóźniłeś?
– No, kiedy przychodzę dopiero na „Święty, Święty”.
– Toś się spóźnił.
– A gdy przychodzę na Ofiarowanie?
– Toś się spóźnił.
– A gdy przychodzę na „Wierzę w Jednego Boga”?
– Toś się spóźnił.
– A od kiedy Msza jest ważna?
– Ważna jest od samego początku. Od wejścia do kościoła. Od włożenia ręki do kropielnicy i przeżegnania się.
– E, bo każda Msza jest taka sama. Jak można w kółko, przez cały rok chodzić na taką samą Mszę? To nudne.
– A wręcz przeciwnie. Dlatego powinieneś być w kościele przynajmniej przed Ewangelią. I być świadomy, że wchodzisz w świat Jezusowy, który uobecnia się w tobie. Identyfikujesz się z nim.
– Chwileczkę, A dlaczego Ewangelii muszę wysłuchać?
– Bo to jest wiodąca część Mszy świętej. ten fragment ma mieć dla ciebie istotne znaczenie. Do niego już nawiązała pierwsza modlitwa mszalna, która miała miejsce po hymnie „Chwała na wysokości Bogu”. Do niej swoistą interpretację stanowiła Lekcja – Czytania przed Ewangelią ze Starego Testamentu albo Nowego. O zrozumienie tej tajemnicy prosimy Boga w modlitwie po Ofiarowaniu. Za nią dziękujemy Bogu w modlitwie po Komunii świętej. To jest istotny element, który buduje nasze chrześcijaństwo. Tu tkwi cała tajemnica misterium eucharystycznego.

*********

Zanim celebrans zacznie czytanie Ewangelii, odmawia krótką modlitwę – prośbę: „Wszechmogący Boże, oczyść serce i usta moje, abym godnie głosił Twoją świętą Ewangelię”. Równocześnie czyni znak krzyża na księdze oraz na swoim czole, ustach i piersi. Czynią to też uczestnicy Mszy świętej.

Ewangelia jest akcentem dominującym dla całej Mszy, dla całej niedzieli, dla całego tygodnia. Do niej nawiązują wszystkie mszalne modlitwy „ruchome”, jak również czytania ze Starego Testamentu.

Jak ważna jest ona, można zauważyć na przykład, gdy odprawiana jest uroczysta Msza. Wtedy do jej odczytania wychodzi diakon, trzymając nad głową ewangeliarz. Towarzyszą mu dwaj akolici ze świecami i kleryk niosący trybularz. Gdy to jest Msza w uroczystość państwową i w kościele jest oddział żołnierzy, trębacz gra na trąbce pobudkę. Sztandary się pochylają. Wszyscy uczestnicy tej Mszy wstają. Diakon okadza trzymany przez kleryka ewangeliarz i czyta tekst Ewangelii przeznaczonej na tę uroczystość.

Skończywszy czytanie, celebrans całuje ewangeliarz i zamyka całość tego obrzędu słowami: „Niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy”.

To jest obrzęd, w którym biorą udział wszyscy zgromadzeni w kościele, słuchają i starają się zrozumieć i przyjąć prawdę Ewangelii i wdrożyć ją w życie.

Niestety, w dzień powszedni, jak i w niedziele i święta zwyczajne obrzęd ten jest uproszczony, uzwyczajniony, przemija błyskawicznie i traci wymiar bliskości Bożej w odczuciu uczestników.

Komunia święta jest dopełnieniem tego, co działo się w czasie Ewangelii, jest pełną akceptacją Boga i Jego Słowa Jezusa Chrystusa.

*********

Ewangelia to nie jest „opowiadanie o” – o tym, że się Jezus narodził w Betlejem, o tym że żył w Nazarecie jako Syn cieśli, o tym że poszedł nad brzeg Jordanu do Jana Chrzciciela, który zapowiadał Jego przyjście, o tym jak rozmnożył chleb, jak uciszył burzę na morzu ani nawet o tym, że opowiadał przypowieści. Ale ma charakter reportażu, relacji świadka, który był obecny osobiście przy wydarzeniu, jakie relacjonuje. Inaczej mówiąc, każde z tych wydarzeń ma się nam jawić nie jako opowiadanie kolejnych fragmentów dramatu Jezusowego życia, ale to musi być pełne uobecnienie tamtej rzeczywistości. Każde z tych wydarzeń ma się zjawić przed nami – albo, lepiej powiedziawszy – mamy się znaleźć w każdej z tych sytuacji i uczestniczyć w nich. Czyli spotykać Jezusa uobecnionego przez tekst czytanej Ewangelii.

To jest ważne, żeby odróżnić tę formę od literackich tekstów. Tym bardziej jest to dla nas możliwe, że Ewangelie nie są dla nas lekturą obcą, ale że znamy ich treść prawie na pamięć. I to pomaga odkrywać coraz inne, coraz głębsze obecności Jezusa w naszym życiu.

*********

           Powiedzmy dokładnie: Ewangelie to nie jest życiorys Jezusa, spisany na to, żebyśmy wiedzieli, kim był, co mówił o Bogu, o świecie, o sobie, o ludziach i co się w Jego życiu wydarzyło. Nic podobnego. To jest książka dla uświęcenia naszego. Żebyśmy, czytając tę książkę, utożsamili się z Nim, jak i z apostołami i przyjaciółmi Jego, takimi jak Łazarz, jak Maria i Marta siostry Łazarza, jak Józef z Arymatei, jak Jan Chrzciciel, jak również utożsamili się z bohaterami Jezusowych przypowieści, jak np. miłosierny Samarytanin, faryzeusz i celnik modlący się w świątyni.

            I dlatego nie doszukujmy się w Ewangeliach informacji, kiedy się Jezus urodził, gdzie konkretnie przebywał, gdzie się wychował, co robił w młodości swojej, co robił jako dojrzały mężczyzna. Nie znajdziemy tam daty śmierci Józefa, nie wiemy czy umarł, czy jeszcze żył, gdy Jezus poszedł nauczać.

            Bo ważniejsze od nich są przypowieści Jezusa. Poza tym jest ważna Jego sylwetka – Jezusa jako człowieka wrażliwego na biedę, na nędzę ludzką, na cierpienie, na choroby, który pragnie swoją mocą i modlitwą do Boga ulżyć ludziom w ich życiu.

*********

A my cwaniacy, kombinatorzy, sprzedający siebie – swoją pracę, swoje uśmiechy, swoje dobre słowa. Czekamy na odpłatę, rewanż. My – egoiści, którzy chcą wciąż zwyciężać i wygrywać, i gromadzić, i zbierać. Wciąż skoncentrowani na sobie. Nic z miłości, nic z bezinteresowności. I w takim nastawieniu do życia idziemy w niedzielę do kościoła na Mszę świętą.

            I teraz wszystko zależy od tego, jak potraktujemy Mszę świętą: święte misterium – duchowy obrzęd, w którym możemy spotykać Jezusa.

Bo istota Mszy świętej polega nie na oglądaniu czegoś z zewnątrz, ale to jest uczestnictwo w życiu Jezusa, które wciąż uobecnia się w kolejnych Mszach roku liturgicznego.

W Adwencie czekamy na Jego przyjście, w Boże Narodzenie witamy Go wraz z pasterzami i Magami ze Wschodu. Gdy pojawia się jako Mesjasz, słuchamy Jego nauczania i towarzyszymy Mu w Jego pielgrzymkach i Jego działaniu. I tak jesteśmy wychowywani przez Niego. Uczymy się od Niego miłości.

*********

I to, co najważniejsze, Jezus uczy nas bezinteresowności – bo tylko taka miłość jest miłością prawdziwą – przebaczenia, życzliwości, współczucia, przyjaźni. Krok za krokiem. W każdą kolejną niedzielę Jezus wprowadza nas w nową sytuacje, rozwiązuje wraz z nami nowe problemy moralne, żebyśmy wyrobili w sobie prawidłowe odruchy, gdy znajdziemy się w analogicznej sytuacji. Jak na przykład Jezus i Jego apostołowie, Jezus i jawnogrzesznica, Jezus i Zacheusz – przełożony celników, Jezus i Judasz, Jezus i Piłat. I w kolejnych zdarzeniach, które pouczają nas, jak problemy mogą być rozwiązywane przy pomocy miłości.

I ta Ewangelia niedzielna powinna towarzyszyć, w jakiś sposób prowadzić nas przez cały tydzień, który przed nami. I tak budować siebie, być prawdziwymi chrześcijanami.

*********

    I to jest Msza święta. Żeby stanąć w tłumie otaczającym Jezusa nie jak obserwator – ale jak uczestnik biorący udział w tajemnicy Jego życia. Ona nie – do – prze – oczenia, która przedstawiona jest w Ewangelii czytanej w pierwszej części Mszy świętej.

Niedziela za niedzielą, dzień za dniem inny cud, inne zdarzenie, inna przypowieść. I przeżywasz Jego życie, który był absolutnie wolny od egoizmu, od jakiejkolwiek sprzedajności. Na to uczestniczysz we Mszy świętej, żebyś się uwolnił od siebie samego. Od twojego egoizmu, od twojej chciwości, pazerności. Żebyś był wolnym człowiekiem. Takim jak On.

Tak traktujmy Mszę świętą. Żebyśmy wychodzili ze Mszy świętej tak, jak ze spotkania z żywym Jezusem. Bo to nie jest puste słowo „żywym”. On jest żywy w sakramencie Eucharystii. Wychodzisz jako wolny człowiek, który się oderwał od siebie, od świata i patrzy na wszystko nie jak na przeciwnika, tylko jak na brata.

*********

Eucharystia to nie Przeistoczenie. Eucharystia to nie Komunia święta. Eucharystia to nie Najświętszy Sakrament niesiony w procesji. Ani wystawiony w monstrancji podczas nabożeństw majowych, czerwcowych czy październikowych.

            Eucharystia to uobecnienie życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa w liturgicznej oprawie Mszy świętej. Przez czytaną Ewangelię uczestniczymy w życiowych wydarzeniach Jezusa. Słuchamy, co do nas mówi, jakie opowiada przypowieści, patrzymy na to, czego dokonuje, umieramy z Nim i zmartwychwstajemy z Nim.

*********

   Dziecko powinno chodzić w niedziele na Mszę świętą. Nawet wcześniej – powinno być niesione do kościoła. Musi się oswoić z przestrzenią świątyni, z jej innością – to nie takie wnętrze jak mieszkania, to wnętrze inne. Musi dorosnąć do pytania:

– Mamo, czemu my chodzimy do kościoła?

– Na spotkanie z Jezusem.

– A jak się spotyka z Jezusem? Przecież Go nie widzę.

– Ale Go słyszysz. W Ewangelii świętej. To nie ksiądz mówi do ciebie, tylko Jezus, Jego słowa są odczytane z księgi świętej. Mówi do ciebie albo wprost, albo przez przypowieści, uczy cię, jak żyć w miłości.

Dziecko powinno chodzić na Mszę świętą. Od najmłodszych lat. Żeby Pierwsza Komunia Święta nie spadła na dziecko jako nie wiadomo co. Żeby Komunia Święta była krokiem w dorosłość chrześcijanina.

*********

Podziwiam ojców i matki, które z maleńkimi swoimi dziećmi w wózkach przyjeżdżają do kościoła, pokonując po drodze przeszkody wysokich schodów, progów. Bo na to, żeby przyjąć godnie Pierwszą Komunię Świętą – jak to nazywamy ten czyn – trzeba do niej dorosnąć. A dorasta się do Komunii świętej przez to, że nie wyodrębnia się jej z Eucharystii, tylko traktuje się ją jako część Mszy świętej. A Msza święta jest misterium, w którym się uobecnia Jezus z całym swoim życiorysem, z ważnymi wydarzeniami, które miały miejsce w Jego życiu, z cudami, naukami, kazaniami. Matka powinna uświadamiać dziecku, że Jezus mówi kazania i przypowieści do każdego z nas. Że Jezus nie tylko mówi kazania i przypowieści, ale również ukazuje się nam przez teksty Ewangelii jako Ktoś mądry, sprawiedliwy, miłosierny, dobry, współczujący. A my, wpatrujący się w Niego, zafascynowani ich pięknem słuchamy Jego nauk i wprowadzamy je w życie.

*********

A więc to nie tylko pierwsza Komunia. To jest pełne uczestnictwo we Mszy. Jeżeli dziecko nie jest przyzwyczajone do kościoła, jeżeli rodzice nie troszczą się o to, żeby dziecko przychodziło z nimi do kościoła na Mszę świętą niedzielną, to potem jakiekolwiek przygotowanie będzie ksiądz katecheta przeprowadzał, nic nie pomoże, bo dziecko od początku nie rozumie, o co chodzi. I zostaje mu tylko akt Komunii świętej w pamięci, a w dalszym ciągu będzie przychodziło do kościoła i nie przyjmowało Komunii świętej, tak jak to większość ludzi czyni.

*********

Tyle przygotowań, tyle ćwiczeń, tyle dobierania ubrań, sukienek – jakie: proste czy z falbankami, chłopcy w granatowych mundurkach czy w białych; ćwiczenie w kościele, jak to będzie wyglądało w niedzielę – które ławki najpierw, które potem; ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia. Przychodzi do tego dnia uroczystego. Wszystko się zgadza – dzieci występują jak żołnierze na paradzie. Na Mszy świętej w najbliższą niedzielę przystąpi do Komunii świętej parę czy kilkoro dzieci. Tak się przygotowywali, tak ćwiczyli, tak się starali – i z tego nic nie zrozumieli.

*********

Dobrze, gdy dziecko od najmłodszych lat jest przyprowadzane do kościoła na Mszę świętą niedzielną i słucha czytanej przez celebransa Ewangelii.

To nic, że dziecko na początku nie będzie rozumiało, o co chodzi. Ale w miarę upływu czasu zainteresuje się Ewangelią i dlaczego jest ona czytana w kościele.

Niewątpliwie jest tu potrzebna współpraca rodziców i nawet rodziny, jak również lekcje religii.

Będzie to ukazanie narodzenia Pana Jezusa w Betlejem, ukazanie Mędrców, którzy prowadzeni przez Gwiazdę doszli do Jezusa, albo dwunastoletniego Jezusa zgubionego w świątyni. A potem już wesela w Kanie Galilejskiej, na którym Jezus przemienił wodę w wino – i wszystko, co miało miejsce w czasie nauczania Jezusa, które prowadził albo w synagogach, albo z łodzi do ludzi zgromadzonych na brzegu jeziora; albo ukazanie uzdrowień chorych, którzy tłumnie do Niego przychodzili, aby ulżył im w ich cierpieniach. Będzie ukazane Jego nauczanie przez przypowieści, na przykład o ojcu, od którego odszedł syn marnotrawny, ale gdy wrócił, został przyjęty z miłością, o Samarytaninie, który zlitował się nad swoim wrogiem i uratował go od śmierci, o Łazarzu – żebraku leżącym pod bramą bogacza i po śmierci zbawionym. Ukaże się nam Jego troska, współczucie wobec trędowatych, opętanych.

Tak powoli będzie rósł podziw dziecka dla mądrości tych przypowieści, którymi Jezus obdarowywał słuchaczy. Dziecko będzie uświadamiało sobie, że to nie są opowieści przeznaczone wyłącznie dla ludzi żyjących w czasach Jezusa, ale dla niego. Powoli będzie rodziła się radość nad mądrością słyszanych nauk i miłość do Jezusa, który je głosił.

I to jest przychodzenie Jezusa jako Słowa Bożego do człowieka. I akceptacja tego Słowa przez dziecko.

Komunia święta jest kolejnym krokiem. Wyrasta z miłości dziecka ku Jezusowi poznanemu przez słuchanie Jego Ewangelii. To jest pewien akt mistyczny, złączenie się z Jezusem już nie tylko z pomocą słowa, ale z pomocą symbolu, jakim jest Komunia święta. Złączenie się duchowe dziecka, które zaakceptowało Go, z Jezusem ukochanym przez dziecko.

*********

Każda Msza święta jest inna. Bo uczestniczymy w innym wypadku, w innej nauce Jezusa, w innym Jego kazaniu, w innym cudzie, w innej okoliczności.

Ewangelia czytana na kolejnej Mszy niesie nowy świat, to nowe zdarzenie Jezusa, to Jego słowo wypowiedziane, Jego cud. Każdy fakt z życia Jezusa jest dla nas ważny i ty w nim uczestniczysz. Towarzyszy ci ten fakt, to przeżycie przez całą Mszę świętą. I przez cały tydzień, który jest przed tobą – bo mówimy o niedzielnej Mszy.

Gdy w ciągu tygodnia wstępujesz do kościoła na chwilę, żeby się pomodlić, to powtarzasz sobie tę Ewangelię, którą usłyszałeś w niedzielę. Chociażby w jednym słowie, w jednym zdaniu, w jednym obrazie. Taki Jezus jest ukryty w Najświętszym Sakramencie, jaki ci się objawił w niedzielę.

I na tym polega wychowanie chrześcijańskie – przez Mszę świętą uczestniczymy w Jego życiu, w Jego mądrości, spokoju, wyrozumiałości, wolności, odwadze, miłości – upodabniamy się do Niego.

Stąd obowiązek uczestniczenia w niedzielnej Mszy świętej. A właściwie to nie jest obowiązek, tylko dar nam podany przez Boga.

*********

Jezus mówi: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Co to jest pamiątka człowieka? To nie obraz sztywny, który nosisz w sobie, tylko Jezus w ruchu, w działaniu, w mówieniu, w czynieniu cudów, w dobroci wobec dzieci, wobec tych, którzy byli pogardzani jako grzesznicy, z którymi ludzie się nie kontaktowali, a obcowanie z nimi było zakazane. A On z nimi jadł i pił; i przezywali Go, że jest obżartuchem i pijakiem. A On to robił, żeby ich nawrócić. Żeby się stali ludźmi.

My się tego uczymy od Niego przez cały rok, chodząc na niedzielne Msze święte. Pogłębiając ten obraz niedzielny przez uczestnictwo we Mszy świętej codziennej – jeżeli ktoś ma czas i może sobie pozwolić na ten luksus.